Paleta cieni to niezbędnik profesjonalnie wykonanego makijażu. Jeśli chcemy podkreślić oko, nadać mu blasku i charakteru, konieczne będzie skorzystanie z kilku cieni. W palecie są one idealnie dobrane kolorystycznie. Nie musimy długo zastanawiać się, co i jak połączyć. Wystarczy odrobina fantazji lub internetowy tutorial, by urzeczywistnić marzenia o spojrzeniu jak z okładki. Często jest jednak tak, że z kilku kolorów w palecie korzystamy częściej, podczas gdy inne pozostają nietknięte. Czy zatem nie lepiej zaopatrzyć się w pojedyncze cienie? A może to kwestia przyzwyczajeń makijażowych?
Spis treści
Paleta cieni i nierównomierne zużycie produktów
Faktycznie jest tak, że cieni używamy z różną intensywnością. Najszybciej kończą się te rozświetlające, bazowe oraz cienie do wykończenia mocniejszym kolorem, np. czarnym lub ciemnobrązowym. Najdłużej korzystamy z kolorów. Zazwyczaj sięgamy po nie w zależności od kreacji, okazji i raczej wtedy, kiedy szykuje się nam większe wyjście. To normalne, że niektóre cienie w palecie zużywają się znacznie szybciej. Sporo też wynika z naszych upodobań lub wprawy związanej z pracą danym kolorem.
Zdecydowanie szybciej schodzą cienie matowe w neutralnych kolorach. Ich możemy używać na co dzień, jak również bazę oraz wykończenie dla mocniejszego makijażu. Wolniej będą zużywać się folie – błysk na oku zawsze jest mile widziany, ale tego typu zdecydowanie przewidziany jest na specjalne okazje.
Jak więc wybrać paletę, aby w 100% odpowiadała naszym potrzebom?
Paleta cieni dostosowana do potrzeb
Wybór palety zależy przede wszystkim od naszych potrzeb. Warto w kosmetyczce mieć paletę dedykowaną do makijażu dziennego: w stonowanych barwach i matowym wykończeniu. Bestsellerową paletę, zwłaszcza dla mało zaawansowanych jest Urban Decay Naked Ultimate. Można wykonać nią właściwie każdy makijaż. Zarówno dzienny, jak i wieczorowy. Wszystkie cienie są matowe. Znajdziemy tu bardzo jasne cienie, które rozświetlą i otworzą oko oraz ciemny, grafitowy cień do zrobienia kreski. Odcienie nude, brązy i szarości możemy mieszać ze sobą bez szkody dla makijażu, nawet jeśli stawiamy w nim pierwsze kroki. Cienie świetnie się blendują i są doskonale napigmentowane.
Jeśli poszukujemy czegoś mocno uniwersalnego, strzałem w dziesiątkę może okazać się paleta do Paese Deep Nude. To paleta zarówno z matowymi, jak i błyszczącymi cieniami. Kolory występują w trzech gamach: nude, róże, odcienie ciemne (brązy i czerń).
Jeśli szukamy błysku, ale niezbyt intensywnego, pomocne będą palety również od Urban Decay: Smoky i Heat. Obie pozwalają na stworzenie makijażu i dziennego, i wieczorowego. Smoky w zdecydowanie chłodniejszych odcieniach. W palecie znajdziemy beże, brązy, ale także kolory: fioletowy, stalowy i złoty. Heat to ciepła paletka, ale tez jedna z najlepiej napigmentowanych od Urban Decay. Oko w ognistych barwach doskonale prezentuje się wykończone czarną kreską. Tą paletką wykonamy jednak bardzo określony makijaż w ceglastych kolorach.
Coś wszechstronnego w dobrej cenie
196 cieni! Brzmi jak prawdziwy makijażowy raj, prawda? Tyle możecie mieć, wybierając paletę Revolution Creative. Występuje zarówno w ciepłych, jak i chłodnych odcieniach. Przy tej liczbie kolorów z pewnością zmalujemy coś sensownego i dopasujemy makijaż do wielu okazji. Cienie są dobrze napigmentowane. Jednak jeśli chodzi o pracę z nimi, potrzeba nieco więcej wprawy, aby zblendować je bez plam. Pomocny będzie w tym celu pędzelek z zaokrąglonym, zwartym włosiem, np. Donegal Duo Brushi – od razu z końcówką do aplikowania produktu.
Paletką, z którą można wypracować cuda na powiekach jest NYX Professional MakeUp Modern Dreamer. To 40 cieni o różnym wykończeniu. Znajdziemy tu zarówno cienie matowe, satynowe, jak i folie. Każdy cień ma w swoim otoczeniu kolory, które idealnie będą z nim współgrać, co jest dużym ułatwieniem, szczególnie dla początkujących. Paleta ma silną pigmentację. Cienie są aksamitne. Aplikacja nie sprawia większych trudności, choć jeśli stawiamy pierwsze kroki w makijażu, powinniśmy uważać na intensywniejsze kolory, którą mogą delikatnie się osypać. Jest to całkowicie normalne, a z czasem, przy wprawionym do blendowanie ręku, prawie do wyeliminowania.