SLS to jeden z najbardziej znanych i powszechnie dodawanych składników do kosmetyków myjących. Znajduje się w wielu produktach: zarówno do włosów, jak i ciała oraz twarzy, a nawet w pastach do zębów. Jedni twierdzą, że nie wyobrażają sobie skutecznej pielęgnacji oczyszczającej bez tego związku. Inni zaś twierdzą, że SLS to przyczyna wielu kłopotów ze skórą i włosami i nie należy go stosować w codziennej pielęgnacji. Inni zaś uważają, że co za dużo, to niezdrowo, więc użycie raz na jakiś czas kosmetyku zawierającego SLS nie wyrządzi nikomu krzywdy, za to pomoże w dogłębnym oczyszczeniu skóry i włosów. Ilu ludzi, tyle opinii! Czym w ogóle jest SLS, jaka jest jego rola w kosmetykach i dlaczego wokół niego toczy się tyle dyskusji? Odpowiadamy na najważniejsze pytania!
Spis treści
Jak prawidłowo dbać o higienę ciała i włosów?
Nie ulega wątpliwości to, że aby utrzymać włosy i ciało w dobrej kondycji, niezbędne jest regularne i dokładnie oczyszczanie ich z zanieczyszczeń.
Codzienna higiena obejmuje więc przede wszystkim mycie – chodzi przede wszystkim o pozbycie się potu i nieprzyjemnego zapachu, który wydziela. Jednak na naszej skórze i włosach gromadzi się nie tylko naturalny łój produkowany przez organizm i martwy naskórek, ale także zanieczyszczenia z zewnątrz. Na skórze i włosach osiadają wszelkie zanieczyszczenia środowiskowe: kurz, pyłki, pyły zawieszone, a także mnóstwo innych, niewidocznych gołym okiem cząsteczek. Regularne usuwanie ich to kwestia nie tylko lepszego samopoczucia po odświeżeniu się, ale także kwestia bezpieczeństwa. Część substancji unoszących się w powietrzu (zarówno na zewnątrz, jak i w pomieszczeniach) na dłuższą metę i w większych ilościach może nie pozostawać obojętnych dla samopoczucia i zdrowia.
To, jak często i w jaki sposób się myjemy, jest kwestią indywidualną. Jedni biorą prysznic nawet dwa razy dziennie, innym wystarczy raz, jeszcze inni nie wyobrażają sobie dnia bez długiej, relaksującej kąpieli. Każdy ma w tym względzie swoje indywidualne potrzeby, dlatego nie sposób dyskutować o tym, które podejście jest najwłaściwsze.
Pewne jest za to jedno: zdecydowana większość osób do mycia używa kilku różnych kosmetyków. Jedni podchodzą do ich wyboru bardziej świadomie (tzn. interesują się składami i starannie dobierają kosmetyki pod tym względem), inni zaś kierują się zapachem, przyjemnością stosowania, dostępnością, ceną czy reklamą. Wydaje się, że podstawowe produkty, takie jak szampony czy żele pod prysznic, a nawet mydła do rąk czy pasty do zębów nie mają większego znaczenia dla zdrowia. Mają służyć przede wszystkim zmyciu zanieczyszczeń i odświeżeniu ciała.
Częste mycie skraca życie?
Okazuje się jednak, że to, co wydaje się oczywiste, w rzeczywistości nie zawsze takie jest! To, że kosmetyki tego samego rodzaju są sobie nierówne, nie jest tajemnicą. Jeden szampon z jakiegoś powodu lubimy bardziej niż inny, a po konkretny żel pod prysznic już więcej nie sięgniemy. Przyjemność stosowania kosmetyków i efekty, jakie dają, to jeden z głównych czynników decydujących o tym, czy po dany produkt sięgniemy ponownie. Nad wieloma aspektami ich działania nawet się nie zastanawiamy – często dopóty, dopóki nie zwróci na to uwagi ktoś inny. Chodzi o długofalowe skutki ich używania, których często nie bierzemy pod uwagę, lub bagatelizujemy je.
Swędzi Cię skóra głowy, a objaw nasila się po umyciu włosów? Po wyjściu z kąpieli lub spod prysznica skóra jest zaczerwieniona i również swędzi? Na myśl o myciu rąk robisz się nerwowa, bo wiesz, że znów potrzebna będzie tona kremu do rąk, gdyż w przeciwnym wypadku skóra będzie podrażniona i będzie pękać? Tak wcale nie musi, a tym bardziej nie powinno być! Prawdopodobną przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że kosmetyki myjące, których używasz, są zbyt silne i wysuszają Twoją skórę.
Czym jest płaszcz hydrolipidowy i jaką pełni rolę?
Czytając etykiety kosmetyków lub oglądając reklamy produktów pielęgnacyjnych, często możemy spotkać się z określeniem, że dany produkt „dba” o naturalny płaszcz hydrolipidowy skóry (lub barierę hydrolipidową).
Płaszcz hydrolipidowy to naturalna bariera ochronna skóry, która pomaga ograniczyć odparowywanie wody z naskórka, dbając o utrzymanie jej optymalnego poziomu nawilżenia. To cieniutka, niewidoczna gołym okiem powłoczka okluzyjna, na którą składa mieszanka potu, łoju i lipidów naturalnie występujących na naskórku.
Utrzymanie naturalnego płaszcza hydrolipidowego jest bardzo istotną kwestią. Nie tylko chroni przed utratą wilgoci, ale jest również tarczą chroniącą przed wpływem czynników zewnętrznych. Ta naturalna warstwa chroni między innymi przed przedostawaniem się przez skórę do organizmu np. bakterii czy zanieczyszczeń z powietrza.
Wbrew pozorom o naruszenie naturalnego płaszcza lipidowego nietrudno. Wystarczy, że zbyt często używasz kosmetyków o silnym, a wręcz agresywnym działaniu myjącym, by osłabić, a nawet zmyć tę ochronną warstwę! Jeśli są to pojedyncze i sporadyczne sytuacje, nie dzieje się nic strasznego. Gorzej jednak, jeśli płaszcz jest uszkadzany nagminnie. Wówczas dochodzi między innymi do sytuacji, w której skóra może swędzieć, być zaczerwieniona i podrażniona. Do uszkodzenia płaszcza hydrolipidowego bardzo często dochodzi wskutek używania silnych detergentów myjących. Na szczęście odbudowuje się on dość szybko, bo nawet w ciągu godziny, jednak zdecydowanie lepiej jest go nie zaburzać niż czekać na odnowę.
Co to jest SLS i jaką pełni rolę w kosmetykach?
Za jednego z winowajców odpowiedzialnych za uszkadzanie płaszcza hydrolipidowego skóry uznawany jest SLS. Na opakowaniach wielu kosmetyków można zobaczyć grafiki rzucające się w oczy, przedstawiające przekreślony SLS, co oznacza, że produkt go nie zawiera. SLS to laurylosiarczan sodu (Sodium Lauryl Sulfate) – składnik myjący, zaliczany do silnych detergentów myjących.
Ta substancja wykazuje silne działanie odtłuszczające, czemu zawdzięcza swoją popularność. SLS wykazuje również właściwości spieniające, dzięki czemu produkt rozprowadza się szybciej i przyjemniej.
Ma to jednak drugą stronę medalu – tę zdecydowanie mniej optymistyczną i korzystną dla skóry ciała i włosów. Ponieważ SLS to silny odtłuszczacz, bez problemu zmywa nie tylko zanieczyszczenia i nadmiar łoju, ale także płaszcz hydrolipidowy, czyli dobrą dla naszej skóry okluzję. W efekcie zaburzona zostaje praca gruczołów łojowych, skóra może swędzieć i być podrażniona, mogą także pojawić się wypryski. Jeśli produktów z SLS używa się do pielęgnacji skóry trądzikowej, prędzej czy później dojdzie do zaostrzenia fazy zapalnej: ochronna warstwa lipidowa skóry zostaje uszkodzona, przez co skóra jest wysuszona, a próbując się nawilżyć – będzie wydzielać jeszcze więcej sebum. Powoduje to powstanie błędnego koła.
SLS a SLES – czym się różnią?
To właśnie przede wszystkim ze względu na działanie wysuszające i podrażniające, po kosmetyki zawierające SLS nie powinny sięgać osoby ze skórą suchą, wrażliwą i podatną na powstawanie podrażnień. SLS nie jest również wskazany do stosowania u małych dzieci, osób ze skórą alergiczną i atopową.
Rada kosmetologa
„Jeżeli zauważasz u siebie podrażnienie i wysuszenie skóry po stosowaniu produktów myjących z SLS i SLES, postaw na łagodne środki myjące, które zamiast silnych detergentów zawierają w składzie np.: Cocamidopropyl Betaine, Coco-Betaine, Coco-Glucoside oraz Lauryl Glucoside. To tak zwane łagodne detergenty, które nie pienią się tak samo dobrze jak SLS, ale myją tak samo dobrze!„
Trudno jednak całkowicie uniknąć narażenia na tę substancję. Po pierwsze: jest ona powszechnie dodawana do codziennych kosmetyków myjących. Po drugie: jest tania, więc zastąpienie jej innym detergentem może podnieść cenę kosmetyku. Po trzecie: wiele osób nie wyobraża sobie używania szamponów czy żeli pod prysznic, które się nie pienią lub pienią się bardzo słabo. Daje to wrażenie, że kosmetyk nie działa i nie myje. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z rzeczywistością, jednak dla wielu osób przyjemność korzystania z kosmetyku jest nadrzędna wobec jego działania.
W niektórych kosmetykach SLS jest zastąpiony środkiem o podobnie brzmiącej nazwie: SLES (Sodium Laureth Sulfate).
Ten składnik działa co prawda nieco łagodniej niż SLS, jednak w rzeczywistości różnica jest niewielka. Warto wiedzieć, że jest to również pochodna ropy naftowej.
Dlatego ci, którym zależy na tym, by zadbać o równowagę skóry i nie narażać się niepotrzebnie na jej przesuszenie w czasie codziennej higieny, powinni zrezygnować z kosmetyków zawierających te substancje. Uczucie czystości towarzyszące używaniu kosmetyków z SLS jest co prawda przyjemne – czujesz, że skóra ciała i włosów jest dogłębnie oczyszczona – jednak jest również niestety dość złudne.
Jeśli nie masz innego wyboru niż ten pomiędzy SLS i SLES, wybierz tę drugą substancję, jednak pamiętaj o tym, że nie jest to łagodny środek myjący.
Warto również zdawać sobie sprawę z tego, że używanie kilku różnych kosmetyków zawierających SLS może mieć niebezpieczne skutki długofalowe. Badania przeprowadzone na University Medical College of Georgia wskazują na to, że SLS przedostaje się do organizmu, a następnie kumuluje się w tkankach. Co więcej – gdy przedostanie się do oczu (a o to przecież np. podczas mycia włosów nietrudno!), może uszkadzać wzrok (wśród małych dzieci) i powodować zaćmę wśród dorosłych. Jednak według innej opinii SLS i SLES są bezpieczne, ponieważ ich kontakt ze skórą jest krótki i zaraz po tym jak spełnią swoje działanie, są zmywane z ciała.
Jeśli nie SLS, to co wybrać?
Wybór kosmetyków na rynku jest dziś ogromny. Mogłoby więc wydawać się, że znalezienie alternatywy dla SLS i SLES nie będzie większym problemem. Okazuje się jednak, że znalezienie zamiennika, który miałby działanie równie dobrze spieniające i głęboko oczyszczające, co SLS i SLES, jednak przy tym miałby działanie łagodne dla skóry, wcale nie jest oczywiste i proste!
Warto więc przede wszystkim zmienić swoje nastawienie wobec pienienia się kosmetyku. To, istotnie, zwiększa przyjemność użytkowania go, jednak to, że szampon czy żel pod prysznic się nie pienią lub pienią się bardzo delikatnie, nie oznacza, że nie mają skutecznych właściwości myjących!
Jeśli jednak masz skórę suchą i wrażliwą oraz skłonną do podrażnień, a po większości kosmetyków myjących pojawia się u Ciebie problem zaczerwienienia i swędzenia skóry, lepiej zrezygnuj całkowicie z SLS i SLES i zastąp dotychczasowe kosmetyki pielęgnacją naturalną.
Choć mniej się pienią, to nie uszkadzają naturalnego płaszcza hydrolipidowego skóry!